Puste2 MENU
 | 
         Balicka. Sobotnie popołudnie. Anioł z któregoś krakowskiego klasztoru chciał pomóc zmarłym w czasie wizyty na cmentarzu. Rowerował. Miał wdzięczne imię wywodzące się bodaj od któregoś scholastyka, w rodzaju Bonawenturia, Anzelmiana, czy jakoś tak. Mniejsza z tym. Szkaplerz jego habitu zaplątał się pod łańcuchem w tylną piastę. Rzadki wypadek, w którym zakonnica błagała o pomoc wszystkich przejeżdżających.
            Na szczęście ją otrzymała. 
          Bo zakonnice i zakonnicy najczęściej nam wszystkim pomagają. Modlitwą. Cicho, dyskretnie, skutecznie. Żebyśmy umieli dziękować za decyzje, do których dojrzeliśmy. Żeby nas smutek nie omamił. Żeby nam odwagi i zaangażowania nie brakło, żebyśmy byli skorzy uwielbiać dobroć Boga. Robią to od początku do końca życia zakonnego, od początku o końca rejsu na drugi brzeg, jak pisze o tym w orędziu na dziś Franciszek
            Mało prawdopodobne, żebyś i Ty nie  chciała, nie chciał przejść przez bramę kapłaństwa, profesji lub małżeństwa. Wcale by nas to nie zdziwiło.
            Zacznij od zastukania do bramy wybranej plebanii, lub furty klasztornej.  Pomoż nam zadbać o to, żeby nie tylko motocykliści byli wszędzie ; )

            Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych». J 10, 2-5 w przekładzie Biblii Tysiąclecia