Modlimy się o powołania kapłańskie i zakonne
- Szczegóły
Wciąż pamiętam więźnia, którego odbarowałam drobnym upominkiem z racji imienin. Usłyszałam wówczas, że to dla niego pierwszy w życiu prezent i jedyne życzenia jakie otrzymał w swoim życiu.
Wspominam też Jacka, który jako osadzony dwudziestolatek uczestniczył przed piętnastu laty w jednej z grup przygotowywanych przeze mnie do bierzmowania. Cały czas utrudniał prowadzenie zajęć. Miałam wrażenie, że młody człowiek traci czas, a ja cierpliwość. Trudno było zrozumieć dlaczego uczestniczy w zajęciach, które nie były obowiązkowe dla więźniów. Kilka tygodni temu modliłam się z więźniami za zmarłych. Wszedł do naszego pomieszczenia Jacek. Przywitał się, przypomniał pozornie nieudane katechezy. Stwierdził, że Pan Go dotknął w ostatnich latach. Przyznał, że otarł się o samobójstwo, ale zmienił myślenie. Modli się, spowiada się, komunikuje.... Pokazał też zawieszony na szyi Cudowny Medalik, który podarowałam mu 15 lat temu. Przyznał, że wszystko, co mówiłam przed laty to prawda. Że wszystko to pamięta...tak opowiada o wypełnieniu swego powołania zakonnego w kontakcie z więźniami s. Anna Murawska, szarytka.
Świetne motto zaczerpnięte z życia wierzącego we wspólnocie, powołanego, które pomaga pielęgnować powołanie tym którzy je rozeznali i rozeznawać powołanie zastanawiająceym się nad tym, czy nie pojść za Panem. Powołanie rodzi się, wzrasta i jest wspierane przez nas, przez Kosciół, powiada Papież Franciszek w Orędziu na 53. Światowy Dzień Modlitw o Powołania Kapłańskie i Zakonne. Ze statystyki powołań kapłańskich i zakonnych wynika, że nasza archidiecezja ciągle mieści się w czołówce powołaniowej. W parafii? Dzięki Bogu, że mamy jednego kleryka. Jest jednak takie niepisane prawo, żeby zbliżający się do kapłaństwa kleryk wymodlił w seminarium swego następcę. Liczymy na to i pomożemy w tej modlitwie Arkowi. Przełożeni i klerycy seminarium krakowskiego przygotowali zestaw informacji dla kandydata do seminarium. Może się okazać, że nie przewidujemy tego, iż ktoś spośród nas usłyszał już głos wołania Pana. Nawet gdyby nie usłyszał jeszcze takiego głosu zawsze warto przeglądnąć przygotowany materiał.
Świetne motto zaczerpnięte z życia wierzącego we wspólnocie, powołanego, które pomaga pielęgnować powołanie tym którzy je rozeznali i rozeznawać powołanie zastanawiająceym się nad tym, czy nie pojść za Panem. Powołanie rodzi się, wzrasta i jest wspierane przez nas, przez Kosciół, powiada Papież Franciszek w Orędziu na 53. Światowy Dzień Modlitw o Powołania Kapłańskie i Zakonne. Ze statystyki powołań kapłańskich i zakonnych wynika, że nasza archidiecezja ciągle mieści się w czołówce powołaniowej. W parafii? Dzięki Bogu, że mamy jednego kleryka. Jest jednak takie niepisane prawo, żeby zbliżający się do kapłaństwa kleryk wymodlił w seminarium swego następcę. Liczymy na to i pomożemy w tej modlitwie Arkowi. Przełożeni i klerycy seminarium krakowskiego przygotowali zestaw informacji dla kandydata do seminarium. Może się okazać, że nie przewidujemy tego, iż ktoś spośród nas usłyszał już głos wołania Pana. Nawet gdyby nie usłyszał jeszcze takiego głosu zawsze warto przeglądnąć przygotowany materiał.
W jadalni św. Jana Kantego dla bezdomnych
- Szczegóły
- Dziś dobra zupka, gołąbkowa, gęsta, sycąca. Prawie wszyscy zjedliśmy po dwa talerze. I jeszcze batonik dostaliśmy na deser.
- Dziś specjalna okazja, dziś jest Wasz dzień, dzień bezdomnych. A jabłek nie potrzebujecie?
- Nie, mnie nie potrzeba. Nie mam zębów, żeby je pogryźć.
- A ja wezmę. Ty, gdybyś wziął scyzoryk i pokroił sobie, też byś nie stracił, witaminka nie zaszkodzi.
- On za inną witaminką tęskni. Przetworzoną. Ona się nazywa śliwowica : )
- Ja Wam dam śliwowicę. Po śliwowicy zupy nie ma. Kara na miesiąc. Posiłki wydajemy tylko trzeźwym.
- Jasne, pożartować nie można?
- A ja dziś wstąpię jeszcze na wieczór do Kapucynów. Tam też dodają do gorących posiłków jabłka, więc nic nie potrzebuję.
- A nie sypnie ksiądz jakiegoś grosza? Przydałoby się. Pojechałbym na cmentarz, bo moją pochowali. MOPS pochował. Mam już sztuczne kwiaty, ale dojechać trzeba...
- Jak na dojazd, to dam, ale bez oszukiwania.
- Jak na dojazd, to dam, ale bez oszukiwania.
- A kurtkę dziś dostanę?
- Pomyślcie sami, czy zawiodły Was kiedyś panie z Piwniczki? Dostaniesz, dostaniesz, tylko przyjdź po skierowanie do kancelarii. I pamiętaj, żeby przyjść trzeźwym. Nietrzeźwym nie wydajemy.
Trwa rozmowa z bezdomnymi jak w każdy czwartek pomiędzy jadłodajnią w byłej, prowizorycznej kaplicy i schodami przed kancelarią, gdzie bezdomni wysiadują już od 14.00, czekając na dyżur w kancelarii od 17.00. Tu otrzymają skierowanie po odzież. Trwa rozmowa, której patronem i animatorem jest św. Jan Kanty. Bezdomni zdziwili się, że dziś ich dzień. Raczej zaakceptowali swój obecny status. Nie kwapią się do wyjścia z bezdomności. Jak w całej Polsce. Ok. 30 tys. bezdomnych rok w rok, pomimo tego, że co roku udaje się pomóc ok. 3 tys. zainteresowanym usamodzielnieniem. Natychmiast ich miejsce zajmują następni.
Jutro też będzie zupa, pieczywo, a może nawet coś od drugiego, głównego obiadowego dania. Ugotują ją w kuchni R2 na naszym osiedlu i dowiozą dla 15-17 chętnych. Jutro też przyjdą p. Jola ze współpracownicą i pomogą w wydawaniu posiłku. Za tydzień też będzie można przyjść po odzież. Nie przewidzieliśmy jakiejś spektakularnej akcji uwrażliwiającej naszych parafian na problem bezdomności. Informacja, że działamy wystarczy. I podziękowanie wszystkim, którzy ofiarami do skarbony na Kuchnię św. Jana Kantego wspierają wydawanie posiłków dla bezdomnych.
Jutro też będzie zupa, pieczywo, a może nawet coś od drugiego, głównego obiadowego dania. Ugotują ją w kuchni R2 na naszym osiedlu i dowiozą dla 15-17 chętnych. Jutro też przyjdą p. Jola ze współpracownicą i pomogą w wydawaniu posiłku. Za tydzień też będzie można przyjść po odzież. Nie przewidzieliśmy jakiejś spektakularnej akcji uwrażliwiającej naszych parafian na problem bezdomności. Informacja, że działamy wystarczy. I podziękowanie wszystkim, którzy ofiarami do skarbony na Kuchnię św. Jana Kantego wspierają wydawanie posiłków dla bezdomnych.
***
Po raz pierwszy Dzień Ludzi Bezdomnych obchodzono w Polsce przed 20 laty, 14 kwietnia 1996 r. Pomysłodawcą ustanowienia go był Krzysztof Cybruch, przyjaciel i współpracownik Marka Kotańskiego, nieformalny rzecznik prasowy MONARU. Tak wtedy, jak i dzisiaj chodziło o zorganizowanie akcji wsparcia dla bezdomnych i dotarcie do społeczeństwa z informacją o problemie bezdomności.
Po raz pierwszy Dzień Ludzi Bezdomnych obchodzono w Polsce przed 20 laty, 14 kwietnia 1996 r. Pomysłodawcą ustanowienia go był Krzysztof Cybruch, przyjaciel i współpracownik Marka Kotańskiego, nieformalny rzecznik prasowy MONARU. Tak wtedy, jak i dzisiaj chodziło o zorganizowanie akcji wsparcia dla bezdomnych i dotarcie do społeczeństwa z informacją o problemie bezdomności.
Święto się nie kończy
- Szczegóły
- ks. Zbigniew, foto: Piotr Koprowski
Jest taka refleksja kaznodziejska na niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. To zastanawiające, że Chrystus po zmartwychwstaniu nie ukazał się swym prześladowcom i oprawcom. Ominął żołnierzy z plutonu egzekucyjnego, Piłata, Annasza, Kajfasza. Srogiego Malchusa. Dotarł do Marii Magdaleny, Piotra, Jana, Tomasza, Kleofasa. Ominął tych, dla których był ofiarą, spotkał się z tymi, którzy uznali Go za swego Mistrza. Zależało Mu wyraźnie na utwierdzaniu dobra. A może tylko ewangelie milczą na ten temat. Może Chrystus objawił się również swym oprawcom i prześladowcom po zmartwychwstaniu, tyle, że oni nie byli w stanie Go dostrzec.
Zło zajęte samo sobą. Niezdolne rozpoznać i uznać obecnego Dobra. Byłaby to jeszcze bardziej smutna wizja, niż ta pierwsza.
Przemineła Wielkanoc? Od nas zależy. Może ledwie na dobre się nie zaczęła?
W piątek, 18 marca, tuż po odprawieniu rekolekcji parafialnych przeszliśmy
drogą krzyżową
deptakiem naszego osiedla. Nie uczestniczyli w niej wolontariusze z Pradni Pomoc bliźniemu. Towarzyszyli nam świadczac tą pomoc w miejscu pracy. Proboszcz poprowadził rozważanie stacji V w ich imieniu. Takich Szymonów jest całkiem sporo wokół nas. Oni nie są spośród nas, a jednak są wokół nas. Czasem nie są ochrzczeni. Czasem przyjęli chrzest, ale pogubili się w swej wierze. Niemniej jednak wychodzi z nich dobroć, której - ze wstydem to stwierdzam - w sobie nie dostrzegam.
Ja mam do dyspozycji łaskę, modlitwę, adorację, sakramenty, swoje ulubione miejsce w kościele. Oni nie. Tymczasem spotykam ich przy cierpiącym, zanim podejmę decyzję, żeby samemu odwiedzić i pocieszyć cierpiącego.
Moje poczucie posiadanej racji, przynależenia do Kościoła na wyłączność może uśpić moją gorliwość, mój ewangeliczny zapał. Może stać się niebezpieczne, o ile nie zaowocuje kolejnymi czynami miłosierdzia. Wprowadziłeś mnie do Kościoła przez bramę chrztu. To jest dar, za który jestem wdzięczny. W równej mierze jest to jednak zobowiązanie do dobroci wobec bliźnich. Dobroci wobec Ciebie. Spraw, żebym o tym nie zapominał.
Jedna z róż różańcowych wcieliła się w płaczącą niewiastę: Głosisz Panie imię Twego Ojca kobietom w zgromadzeniu które zebrało się z nienawiści. Głosisz imię Twego Ojca wobec ludzi, których zgromadziło nie poszanowanie Boga, lecz odrzucenie Go.
Odprawiamy drogę krzyżową. Tutaj naturalny i dobrze obecny wydaje się znak krzyża. Naturalny wydaje się uśmiech. Naturalna wydaje się życzliwość i pojednanie. Naturalną jest wspólna modlitwa i chęć przebaczenia naszym winowajcom. Naturalny wydaje się wspólny śpiew wielu pokoleń. Dobrze modlić się w takim zgromadzeniu.
Proszę Cię, żebym pozostała wierna Tobie również w zgromadzeniu, w którym krzyż, przebaczenie, uśmiech, dobroć, zgoda, modlitwa nie wydają się być naturalne, a może nawet stają się nie do przyjęcia. Żebym umiała Cię chwalić w każdym zgromadzeniu. Najlepiej, żebym umiała mówić o Tobie tym, jak żyję, tym, co wybieram, tym, o czym myślę.
Nadto rozważania wyrecytowali lektorzy i ministranci, dzieci, oazowicze, zarówno spośród młodzieży jak i z Kręgów Domowego Kościoła, członkowie Wspólnoty Manus Domini Katolickiej Odnowy w Duchu św., kandydaci do bierzmowania, kobiety pracujące w Zespole Charytatywnym, Honorowa Straż NSPJ, Krąg biblijny, Akcja Katolicka, młodzi ze scholi ŚDM, kapłan. Oni też ponieśli krzyż. Rozważania przeplataliśmy śpiewem wspólnym i zespołów śpiewaczych.
W Niedzielę Palmową
(20 marca 2016 r.) ks. Prałat Jan Franczak skończył 75 rok życia, więc pojawiło się rytmiczne życzymy, życzymy...i to dyskretne, osobiste. Chłopcy Bartosz, Paweł, Jakub, Jasiu, Tomek i Mateusz, prawie jak apostołowie, przygotowani przez ks. Bogdana przyjęli błogosławieństwo ministranta. Pani Anita i Pani Jadzia zadbały o uroczą, pogodną i czułą twarz jury w konkursie palm wielkanocnych.
W Wielki Czwartek
w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej przyjęliśmy Ciało i Krew Pańską.
W Wielki Piątek
po liturgii Męki Pańskiej
zeszliśmy z Najświętszym Sakramentem do Grobu Bożego. Usytuowaliśmy go tym razem jak w Ewangelii, nieopodal Golgoty. Modlący się w południowo-wschodniej części kaplicy, czyli bliżej organów dostrzegli zapewne związek czasowej dekoracji grobu z krzyżem, stale obecnym nad tabernakulum. Spod krzyża właśnie wypływały strumienie Bożego Miłosierdzia. Dekorację grobu stanowiła rzeźba Pieta - Poziom użyczona przez Karola Badynę, artystę rzeżbiarza, wykonana w Jego pracowni Forma. Przy martwym Ciele Syna spotkamy obarczoną cierpieniem, wychyloną wręcz horyzontalnie Matkę. Uwagę modlącego się skupiła z pewnością postać współczującej Marii Magdaleny i św. Jana - umiłowanego ucznia Jezusa. Ręce postaci opowiadają w tej rzeźbie o współczuciu, o współobecności w cierpieniu. Św. Jan z twarzą ukrytą, szukającą zrozumienia podtrzymuje z miłością i wiarą głowę Mistrza, jak kapłan Hostię. Ukazuje ją wiernym, ale też tym, którzy nie rozumiejąc, przechodzą obok.
Chrzest w Grobie Bożym symbolizowała biel i kamienna chrzcielnica. Służyła ona przez dwieście lat w jednym z kościołów pogórza, teraz jest pusta, wyschła, jakby o niej zapomniano. Czeka na renowację w warsztacie kamieniarskim, ponowną instalację w macierzystej świątyni i napełnienie zdrojem chrzcielnym.
Eucharystię symbolizowała czerwień.
Zresztą Eucharystia nie potrzebuje symboli.
Chrystus wiecznie żywy, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie zaprasza nas, którzy w chrzcie przekroczyliśmy bramę miłosierdzia. Zaprasza nas w drogę, w prawdzie wyboistą, wymagającą ostrożności i zaufania, ale prowadzącą ku wieczności.
W Wigilię Pachalną
po poświęceniu pokramów poświęciliśmy ogień, paschał, wodę.
Podziękowaliśmy wszystkim zaangażowanym i skupionym na modlitwie. Kapłanom za przewodniczenie obrzędom, wygłoszenie homilii i spowiedź.
Diakonię porządkowo-dekoracyjną stanowili: pan kościelny Edward Śliwiński z Andrzejem, Krzyśkiem i Ryśkiem, porządkując kościół i otoczenie oraz montując dekoracje, pani Elżbieta wykonując dekoracje kwiatowe i dbając o bieliznę liturgiczną, pani Teresa z mężem sprzątając oba kościelne poziomy.
Diakonię muzyczno-wokalną podjęli: pan organista Andrzej, chór Amicus pod dyrekcją p. Danuty Degórskiej-Czubek, schola oazowa moderowana przez Klaudię i dwie Asie, wielopokoleniowa schola Światowych Dni Młodzieży z dyrygentem, p. Violą Tomczyk, oraz reaktywowana orkiestra dęta pod batutą p. Marka Pawlika.
Asysty w czasie liturgii zapewnili lektorzy i ministranci koordynowani przez ks. Łukasza i wspierani z zakrystii przez kościelnych Edwardów, p. Śliwińskiego i p. Kośmidra.
Medytacje, śpiewy i recytacje w czasie czytania Pasji i wspólnych adoracji podjęli Honorowa Straż NSPJ, Róże Żywego Różańca, Rodzina Radia Maryja, Krąg Biblijny, Akcja Katolicka, Odnowa w Duchu Świętym, Kręgi Domowego Kościoła.
Diakonię charytatywną zapewniły panie z Zespołu Charytatywnego przygotowując paczki świąteczne i młodzież, która te paczki rozniosła dla potrzebujących tuż po pobłogosławieniu a także my wszyscy, którzy napełniliśmy kosze daru ołtarza, oraz regularnie składamy ofiary na cele charytatywne podejmowane w naszej parafii.
Aparatu nie wypuszczał z ręki Piotrek Koprowski.
Pracowali też dla dobra duchowego wiernych naszej parafii Karol Badyna - artysta rzeźbiarz, Krzysztof Janiszewski z pracownikami z firmy Reklamiarnia, Bogdan Kiełbus - stolarz z synem, Wojciech Rutkowski - elektryk, p. Teresa, właścicielka sklepu tekstylnego Konrad.
Łatwiej zmartwychwstać radości paschalnej, we wspólnocie, którą ożywia ewangeliczna proegzystencja, bycie dla drugiego. Nie obok drugiego, ani tym bardziej przeciw drugiemu, ale dla drugiego. Bardzo dziękujemy!
***
Światło zwyciężyło ciemność. W ciemnym kościele zapłonęła świeca symbolizująca życie. Świeca przypominająca Zwycięzcę śmierci. W naszej rzeczywistości, którą niejednokrotnie bylibyśmy skorzy nazwać pustynią - trysnęło źródło życia, zdrój chrzcielny. Nieprzystępna pustynia świata w którym żyjemy zrodziła oazę życia. Przyjęła wiele takich oaz.
Wyrzućmy stanowczo stare przyzwyczajenia i przywiązania do grzechu - tego domaga się od nas Paweł (por. 1 Kor 5,7). Świeże doświadczenie wiary pozostawmy. Jesteśmy przaśnym chlebusiem, zarobionym, owszem naprędce, bez zakwaszania ale jesteśmy chlebusiem świeżutkim. Wielu z nas ma ciągle świeże, aktualne doświadczenie skruszonego szeptu w konfesjonale. Wielu z nas ma wciąż aktualne doświadczenie udziału w uczcie Wieczernika, przyjmowania Ciała i Krwi Pańskiej, przytulenia się do Krzyża, czy ucałowania Go, wielu z nas ma w oczach blask płomienia paschału w ciemnej świątyni i rześki chłód kropli wody ze zdroju chrzcielnego na policzku. Wymowne obrazy działającej łaski. Tego, to znaczy obrazów, a tym bardziej łaski nie wyrzucajmy.
Kwas grzechu, złości, dwulicowości, przewrotności, to i owszem, nadaje się do wyrzucenia. Nie przestawajmy natomiast świętować. Nie gaśmy nadziei, nie traćmy zapału. Żyjmy w czystości. Mówmy prawdę. Można żyć szanując się wzajemnie, mówiąc do siebie życzliwie. Można żyć więcej modląc się. Warto żyć w sposób zdyscyplinowany postanowieniem. Można się oprzeć nałogowi. Można nie dać się pochłonąć codzienności. Można i na co dzień wiele dobrego zrobić dla wspólnoty. Możemy mieć pewność, że jeśli tak uczynimy, to dobro wróci do nas w postaci wdzięczności i uprzejmości bliźnich.
Zło zajęte samo sobą. Niezdolne rozpoznać i uznać obecnego Dobra. Byłaby to jeszcze bardziej smutna wizja, niż ta pierwsza.
Przemineła Wielkanoc? Od nas zależy. Może ledwie na dobre się nie zaczęła?
W piątek, 18 marca, tuż po odprawieniu rekolekcji parafialnych przeszliśmy
drogą krzyżową
deptakiem naszego osiedla. Nie uczestniczyli w niej wolontariusze z Pradni Pomoc bliźniemu. Towarzyszyli nam świadczac tą pomoc w miejscu pracy. Proboszcz poprowadził rozważanie stacji V w ich imieniu. Takich Szymonów jest całkiem sporo wokół nas. Oni nie są spośród nas, a jednak są wokół nas. Czasem nie są ochrzczeni. Czasem przyjęli chrzest, ale pogubili się w swej wierze. Niemniej jednak wychodzi z nich dobroć, której - ze wstydem to stwierdzam - w sobie nie dostrzegam.
Ja mam do dyspozycji łaskę, modlitwę, adorację, sakramenty, swoje ulubione miejsce w kościele. Oni nie. Tymczasem spotykam ich przy cierpiącym, zanim podejmę decyzję, żeby samemu odwiedzić i pocieszyć cierpiącego.
Moje poczucie posiadanej racji, przynależenia do Kościoła na wyłączność może uśpić moją gorliwość, mój ewangeliczny zapał. Może stać się niebezpieczne, o ile nie zaowocuje kolejnymi czynami miłosierdzia. Wprowadziłeś mnie do Kościoła przez bramę chrztu. To jest dar, za który jestem wdzięczny. W równej mierze jest to jednak zobowiązanie do dobroci wobec bliźnich. Dobroci wobec Ciebie. Spraw, żebym o tym nie zapominał.
Jedna z róż różańcowych wcieliła się w płaczącą niewiastę: Głosisz Panie imię Twego Ojca kobietom w zgromadzeniu które zebrało się z nienawiści. Głosisz imię Twego Ojca wobec ludzi, których zgromadziło nie poszanowanie Boga, lecz odrzucenie Go.
Odprawiamy drogę krzyżową. Tutaj naturalny i dobrze obecny wydaje się znak krzyża. Naturalny wydaje się uśmiech. Naturalna wydaje się życzliwość i pojednanie. Naturalną jest wspólna modlitwa i chęć przebaczenia naszym winowajcom. Naturalny wydaje się wspólny śpiew wielu pokoleń. Dobrze modlić się w takim zgromadzeniu.
Proszę Cię, żebym pozostała wierna Tobie również w zgromadzeniu, w którym krzyż, przebaczenie, uśmiech, dobroć, zgoda, modlitwa nie wydają się być naturalne, a może nawet stają się nie do przyjęcia. Żebym umiała Cię chwalić w każdym zgromadzeniu. Najlepiej, żebym umiała mówić o Tobie tym, jak żyję, tym, co wybieram, tym, o czym myślę.
Nadto rozważania wyrecytowali lektorzy i ministranci, dzieci, oazowicze, zarówno spośród młodzieży jak i z Kręgów Domowego Kościoła, członkowie Wspólnoty Manus Domini Katolickiej Odnowy w Duchu św., kandydaci do bierzmowania, kobiety pracujące w Zespole Charytatywnym, Honorowa Straż NSPJ, Krąg biblijny, Akcja Katolicka, młodzi ze scholi ŚDM, kapłan. Oni też ponieśli krzyż. Rozważania przeplataliśmy śpiewem wspólnym i zespołów śpiewaczych.
W Niedzielę Palmową
(20 marca 2016 r.) ks. Prałat Jan Franczak skończył 75 rok życia, więc pojawiło się rytmiczne życzymy, życzymy...i to dyskretne, osobiste. Chłopcy Bartosz, Paweł, Jakub, Jasiu, Tomek i Mateusz, prawie jak apostołowie, przygotowani przez ks. Bogdana przyjęli błogosławieństwo ministranta. Pani Anita i Pani Jadzia zadbały o uroczą, pogodną i czułą twarz jury w konkursie palm wielkanocnych.
W Wielki Czwartek
w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej przyjęliśmy Ciało i Krew Pańską.
W Wielki Piątek
po liturgii Męki Pańskiej
zeszliśmy z Najświętszym Sakramentem do Grobu Bożego. Usytuowaliśmy go tym razem jak w Ewangelii, nieopodal Golgoty. Modlący się w południowo-wschodniej części kaplicy, czyli bliżej organów dostrzegli zapewne związek czasowej dekoracji grobu z krzyżem, stale obecnym nad tabernakulum. Spod krzyża właśnie wypływały strumienie Bożego Miłosierdzia. Dekorację grobu stanowiła rzeźba Pieta - Poziom użyczona przez Karola Badynę, artystę rzeżbiarza, wykonana w Jego pracowni Forma. Przy martwym Ciele Syna spotkamy obarczoną cierpieniem, wychyloną wręcz horyzontalnie Matkę. Uwagę modlącego się skupiła z pewnością postać współczującej Marii Magdaleny i św. Jana - umiłowanego ucznia Jezusa. Ręce postaci opowiadają w tej rzeźbie o współczuciu, o współobecności w cierpieniu. Św. Jan z twarzą ukrytą, szukającą zrozumienia podtrzymuje z miłością i wiarą głowę Mistrza, jak kapłan Hostię. Ukazuje ją wiernym, ale też tym, którzy nie rozumiejąc, przechodzą obok.
Chrzest w Grobie Bożym symbolizowała biel i kamienna chrzcielnica. Służyła ona przez dwieście lat w jednym z kościołów pogórza, teraz jest pusta, wyschła, jakby o niej zapomniano. Czeka na renowację w warsztacie kamieniarskim, ponowną instalację w macierzystej świątyni i napełnienie zdrojem chrzcielnym.
Eucharystię symbolizowała czerwień.
Zresztą Eucharystia nie potrzebuje symboli.
Chrystus wiecznie żywy, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie zaprasza nas, którzy w chrzcie przekroczyliśmy bramę miłosierdzia. Zaprasza nas w drogę, w prawdzie wyboistą, wymagającą ostrożności i zaufania, ale prowadzącą ku wieczności.
W Wigilię Pachalną
po poświęceniu pokramów poświęciliśmy ogień, paschał, wodę.
Podziękowaliśmy wszystkim zaangażowanym i skupionym na modlitwie. Kapłanom za przewodniczenie obrzędom, wygłoszenie homilii i spowiedź.
Diakonię porządkowo-dekoracyjną stanowili: pan kościelny Edward Śliwiński z Andrzejem, Krzyśkiem i Ryśkiem, porządkując kościół i otoczenie oraz montując dekoracje, pani Elżbieta wykonując dekoracje kwiatowe i dbając o bieliznę liturgiczną, pani Teresa z mężem sprzątając oba kościelne poziomy.
Diakonię muzyczno-wokalną podjęli: pan organista Andrzej, chór Amicus pod dyrekcją p. Danuty Degórskiej-Czubek, schola oazowa moderowana przez Klaudię i dwie Asie, wielopokoleniowa schola Światowych Dni Młodzieży z dyrygentem, p. Violą Tomczyk, oraz reaktywowana orkiestra dęta pod batutą p. Marka Pawlika.
Asysty w czasie liturgii zapewnili lektorzy i ministranci koordynowani przez ks. Łukasza i wspierani z zakrystii przez kościelnych Edwardów, p. Śliwińskiego i p. Kośmidra.
Medytacje, śpiewy i recytacje w czasie czytania Pasji i wspólnych adoracji podjęli Honorowa Straż NSPJ, Róże Żywego Różańca, Rodzina Radia Maryja, Krąg Biblijny, Akcja Katolicka, Odnowa w Duchu Świętym, Kręgi Domowego Kościoła.
Diakonię charytatywną zapewniły panie z Zespołu Charytatywnego przygotowując paczki świąteczne i młodzież, która te paczki rozniosła dla potrzebujących tuż po pobłogosławieniu a także my wszyscy, którzy napełniliśmy kosze daru ołtarza, oraz regularnie składamy ofiary na cele charytatywne podejmowane w naszej parafii.
Aparatu nie wypuszczał z ręki Piotrek Koprowski.
Pracowali też dla dobra duchowego wiernych naszej parafii Karol Badyna - artysta rzeźbiarz, Krzysztof Janiszewski z pracownikami z firmy Reklamiarnia, Bogdan Kiełbus - stolarz z synem, Wojciech Rutkowski - elektryk, p. Teresa, właścicielka sklepu tekstylnego Konrad.
Łatwiej zmartwychwstać radości paschalnej, we wspólnocie, którą ożywia ewangeliczna proegzystencja, bycie dla drugiego. Nie obok drugiego, ani tym bardziej przeciw drugiemu, ale dla drugiego. Bardzo dziękujemy!
***
Światło zwyciężyło ciemność. W ciemnym kościele zapłonęła świeca symbolizująca życie. Świeca przypominająca Zwycięzcę śmierci. W naszej rzeczywistości, którą niejednokrotnie bylibyśmy skorzy nazwać pustynią - trysnęło źródło życia, zdrój chrzcielny. Nieprzystępna pustynia świata w którym żyjemy zrodziła oazę życia. Przyjęła wiele takich oaz.
Wyrzućmy stanowczo stare przyzwyczajenia i przywiązania do grzechu - tego domaga się od nas Paweł (por. 1 Kor 5,7). Świeże doświadczenie wiary pozostawmy. Jesteśmy przaśnym chlebusiem, zarobionym, owszem naprędce, bez zakwaszania ale jesteśmy chlebusiem świeżutkim. Wielu z nas ma ciągle świeże, aktualne doświadczenie skruszonego szeptu w konfesjonale. Wielu z nas ma wciąż aktualne doświadczenie udziału w uczcie Wieczernika, przyjmowania Ciała i Krwi Pańskiej, przytulenia się do Krzyża, czy ucałowania Go, wielu z nas ma w oczach blask płomienia paschału w ciemnej świątyni i rześki chłód kropli wody ze zdroju chrzcielnego na policzku. Wymowne obrazy działającej łaski. Tego, to znaczy obrazów, a tym bardziej łaski nie wyrzucajmy.
Kwas grzechu, złości, dwulicowości, przewrotności, to i owszem, nadaje się do wyrzucenia. Nie przestawajmy natomiast świętować. Nie gaśmy nadziei, nie traćmy zapału. Żyjmy w czystości. Mówmy prawdę. Można żyć szanując się wzajemnie, mówiąc do siebie życzliwie. Można żyć więcej modląc się. Warto żyć w sposób zdyscyplinowany postanowieniem. Można się oprzeć nałogowi. Można nie dać się pochłonąć codzienności. Można i na co dzień wiele dobrego zrobić dla wspólnoty. Możemy mieć pewność, że jeśli tak uczynimy, to dobro wróci do nas w postaci wdzięczności i uprzejmości bliźnich.
Amoris laetitia znaczy radość miłości
- Szczegóły
Przyzywając opieki Najświętszej Rodziny z Nazaretu z radością posyłam Tobie moją adhortację „Amoris laetitia” dla dobra wszystkich rodzin i każdej osoby, młodych i starszych, powierzonych Twojej posłudze duszpasterskiej. W jedności w Panu Jezusie, wraz z Maryją i Józefem proszę, byś nie zapominał o modlitwie za mnie.
W ten sposób w osobistym liście zadedykował papież Fraciszek najnowszą adhortację o rodzinie Amoris laetitia każdemu biskupowi. Włoska prasa okrzyknęła ją nową konstytucją rodziny. Pośrednio wszyscy możemy się czuć adresatami tej dedykacji, a bezpośrednio adresatami tej adhortacji.
W ten sposób w osobistym liście zadedykował papież Fraciszek najnowszą adhortację o rodzinie Amoris laetitia każdemu biskupowi. Włoska prasa okrzyknęła ją nową konstytucją rodziny. Pośrednio wszyscy możemy się czuć adresatami tej dedykacji, a bezpośrednio adresatami tej adhortacji.